Dedykacja

Cały ten blog dedykuję Soli :3
Gdyby nie ona, pewnie zakończyłabym pisanie tego na pierwszym rozdziale :)

Tablica ogłoszeń

1. Rozdziały pojawiają się nieregularnie.
2. Szablon zrobiła Tsuki, za co jej bardzo dziękuję :3
3. Bardzo proszę nie nominować mnie do żadnych klepanek - jestem za to wdzięczna, ale leń się odzywa i nie pozwala tego wszystkiego wypełniać xp
4. Wszystkie komentarze nie związane z rozdziałem/blogiem, proszę dodawać do zakładki SPAM.
5. Opowiadanie, które tutaj publikuję jest moją autorską pracą, dlatego proszę nie kopiować bez mojej zgody.
6. Nie jest to żaden fanfick.
7. Żadna z pojawiających się tutaj grafik nie należy do mnie.
8. Autorem cytatu w nagłówku jest Masashi Kishimoto.

Masz pytanie?

Chcesz mnie zapytać o coś dotyczącego bloga lub mnie samej?
W takim razie koniecznie odwiedź mojego aska!
http://ask.fm/Ushiox

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 11. - Konkurs

Napisałam! xD
Dałam radę, więc teraz w nagrodę idę sobie poczytać Grę o Tron~ :3
A Wam życzę miłej lektury :D

~*~

            Koji siedział na warsztatach pisarskich – dostał się na nie fuksem, podobno jako jeden z najlepszych na roku (taa, jasne… kumpel się rozchorował i poszedł za niego, ma się to szczęście). Dawno nie był tak zainteresowany jakimś wykładem (nie licząc tych o Kawabacie), plus ich wykładowca – edytor całkiem znanego wydawnictwa – powiedział, że jeśli chcą, mogą mu podesłać na e-mailem jakieś prace. Zawsze jest szansa, że któreś będzie dobre. Tym bardziej ich do tego zachęcał, że akurat prowadzili kampanię, mającą na celu zachęcenie młodzieży i studentów do kreatywnego spędzania czasu, pisania. Organizowali konkursy, warsztaty i tak dalej. I dlatego Koji pomyślał, że to całkiem niezły pomysł, wysłać im swoją powieść – niedawno ją skończył, jest w trakcie poprawiania błędów, a chyba stworzył coś z całkiem sporym potencjałem, więc istnieje szansa, że akurat jego pracę przyjmą.
            Po zajęciach podszedł jeszcze do wykładowcy, by zadać mu parę pytań o sposób, w jaki wybierają powieści, które chcą wydać i kryteria. Właściwie niczego konkretnego się nie dowiedział, bo mężczyzna walnął mu wyjątkowo ogólnikową odpowiedzią, że „każda powieść jest wyjątkowa, dlatego nie podchodzą do żadnej szablonowo” – okej, super, ale wiele mu to nie pomogło.
- Rozumiem, że nie ma żadnych ograniczeń co do gatunku, formy, stylu, tematu ani przekazu? – zapytał Koji.
- Tak – skinął głową wykładowca. – Przyjmiemy wszystko, co okaże się dobrą opowieścią napisaną w odpowiedni sposób.
- Odpowiedni, to znaczy jaki?
- Pozbawiony rzucających się w oczy błędów każdego rodzaju.
- Ach, dobrze – Kawamura uśmiechnął się pod nosem. – Mógłby mi pan jeszcze raz podać adres mailowy, pod który można wysyłać swoje prace? – zapytał, wyjmując notes i długopis z torby.
- Oczywiście – mężczyzna powtórzył mu swojego e-maila, co Koji szybko zanotował, po czym wyszedł z sali, pożegnawszy się wcześniej z wykładowcą.
            Szedł przez korytarz, wpatrując się w adres, który przed chwilą sobie zapisał. Na pewno jeszcze dzisiaj – w ostateczności jutro – wyśle im swoją powieść. A jak mu się uda, to pójdzie się pochwalić Akane! Może w końcu przestanie widzieć w nim tylko idiotę.

            Mashiro stała na korytarzu, opierając się o ścianę. Z męczeńską miną przeglądała podręcznik i powtarzała najistotniejsze informacje, by napisać test na co najmniej trzy. Akira z kolei siedział sobie na parapecie i przyglądał jej się ze śmiechem. On był obkuty i nawet jeśli Mashiro wypaliłaby mu teraz z jakimś pytaniem spoza programu, pewnie by odpowiedział. Zawsze tak było, że dzień albo dwa przez sprawdzianem, testem czy czymś jeszcze innym, Akira zrywał noc, wkuwał wszystko na pamięć, a potem dostawał piątki. Mashiro parę razy próbowała zrobić to samo, ale coś jej nie wyszło – była przez to niewyspana, kompletnie nic nie zapamiętała i napisała sprawdzian na jedynkę. To było w pierwszej liceum, a do teraz nie mogła zrozumieć, jakim cudem Akira tak (względnie) łatwo przyswajał tyle informacji. To było nienormalne!
- Jak myślisz, jakie jest prawdopodobieństwo, że profesor Uehara potknie się na schodach i złamie sobie nogę? – zapytała z rozpaczą.
- Biorąc pod uwagę to, że znajdujemy się na parterze… Zero procent? – parsknął śmiechem Akira.
- No ale patrz, mógłby przysnąć przez przypadek w jakiejś sali na piętrze, obudzić się, jak już zajęcia się zaczną i szybko zlecieć na parter… I przez to złamałby sobie nogę – przedstawiła mu swoją wspaniałą teorię.
- Jasne. Prawdopodobieństwo wzrośnie, jak mu podłożysz nogę – uśmiechnął się niewinnie.
- Ej, to okrutne – dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem. – Jesteś sadystą czy jak?
- I kto to mówi! – obruszył się. – Sama życzysz mu złamania nogi!
- Komu życzą państwo złamania nogi? – za Mashiro rozległ się niski, niestety znajomy, męski głos, przez co dziewczyna aż podskoczyła ze strachu, po czym przerażona spojrzała za siebie. Stał tam siwowłosy mężczyzna w średnim wieku z bujnym zarostem. Profesor Uehara.
- …Koledze! – powiedziała po chwili Mashiro. – Ma za niedługo występ i dlatego… Rozumie pan… - zaśmiała się sztucznie, w duchu błagając, żeby ta odpowiedź go usatysfakcjonowała i żeby sobie już poszedł. I nie wrócił.
- Och, jaki to występ? – zaciekawił się mężczyzna. Kawamura spojrzała błagalnie na przyjaciela, na co ten uśmiechnął się podstępnie.
- Nasz kolega z czasów liceum będzie za niedługo grał jedną z głównych ról w przedstawieniu – nałgał mu z przyjaznym wyrazem twarzy. Mashiro przeszedł dreszcz.
- Przedstawieniu, mówisz? Można wiedzieć, w jakim? – profesor tylko czekał, aż się zająknie albo poplącze.
- Oczywiście. Mówił nam, że to będzie Wieczór trzech króli Shakespeare’a – odparł uprzejmie.
- Całkiem trudna sztuka. Podziwiam kolegę.
- Tak, my też – Akira skinął głową. – Nie znam się zbytnio na sztukach, tym bardziej szekspirowskich, więc tym bardziej chciałbym to zobaczyć.
- Nie jedziecie? – mężczyzna uniósł brwi.
- Niestety nie – pokręcił głową, niby zasmucony. – To już jutro, a nie mamy jak pojechać do Sapporo. No i nie możemy sobie pozwolić teraz na opuszczanie zajęć.
- Rozumiem. W takim razie pozdrówcie tego kolegę i życzcie mu połamania nóg – profesor poklepał Akirę po ramieniu i odszedł.
            Shirosawa odwrócił się do dziewczyny z uroczym uśmiechem, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce. Tymczasem Mashiro patrzyła na niego z przerażeniem, jakby widziała taką scenę po raz pierwszy.
- Jesteś diabłem – mruknęła, odsuwając się od niego znacznie.
- Ja?! Jak śmiesz mnie posądzać o coś takiego! Jestem przemiłym człowiekiem! – niby to się obruszył.
- Aha, jasne – sarknęła dziewczyna. – Za długo cię znam, żeby w takie bujdy wierzyć – wystawiła mu język.
- Oj, ja wiem, że mnie kochasz – mrugnął do niej.
- Pff… Chciałbyś – prychnęła żartobliwie.

            Tsubasa zasypiał na lekcji historii, starając się chociaż stwarzać pozory, że uważa. Niespecjalnie mu to wychodziło, bo co chwilę głowa mu się obsuwała, czego trudno było nie zauważyć. Raz nawet walnął się o stół – całkiem skutecznie go to rozbudziło… na pięć minut. Potem już wszystko miał w dupie i po prostu zasnął, nie zważając na protesty nauczycielki i jakieś pomrukiwania innych. Niech się walą.
            Poczuł jakieś niezbyt delikatne szturchanie w ramię, więc niechętnie, ale podniósł nieco głowę i spojrzał na tego debila, co mu przeszkadza w spaniu. Oczywiście, była to Sora, a jakżeby inaczej. Patrzyła na niego groźnie, jakby była jego matką. Cóż, jego to nie ruszało, no przecież nie będzie srał w gacie przez laskę, a tym bardziej Sorę!
- Coś ty robił w nocy, że teraz musisz spać? – warknęła.
- A co cię obchodzi, co ja robię w nocy? – położył się na ławce, głowę odwracając w przeciwną stronę, żeby nie patrzeć na dziewczynę.
- Obchodzi, dopóki przez to zawalasz szkołę – burknęła. – No więc?
- Spadaj.
- Nie.
- No to stój.
            I zapanowała między nimi cisza, której Tsubasa na pewno nie miał zamiaru przerywać. Czuł na sobie jej wrogi, wkurzony wzrok, ale postanowił mieć to w dupie i ponownie sobie zasnął. Jednakże Sora nie zamierzała mu tak łatwo odpuścić, dlatego wzięła z ławki kolegi dość grubą książkę i uderzyła nią Tsubasę w głowę, przez co ten od razu zerwał się na równe nogi, warcząc pod nosem przekleństwa, najczęściej pod adresem dziewczyny.
- Co ty wyprawiasz?! – warknął, patrząc na nią ze złością.
- Budzę cię – uśmiechnęła się wymuszenie. – Fakt, mało mnie obchodzi, co robisz w nocy, ale to nie znaczy, że możesz sobie teraz odsypiać.
- No popatrz – prychnął. – Jednak mogę – wziął swoją torbę, spakował do niej wszystko, co miał na ławce i ruszył ku drzwiom.
- Gdzie idziesz?
- Do pielęgniarki. Głowa mnie rozbolała – mruknął, patrząc na nią z ukosa, po czym wyszedł z klasy.
- Co za debil – warknęła do siebie Sora, patrząc z wyrzutem na zamknięte już drzwi. Dopiero potem zdała sobie sprawę, że wciąż trzyma jego książkę. Spojrzała na jej okładkę i westchnęła przeciągle – no jasne, ShounenJump. A co innego ten ułom mógłby czytać?
            Usiadła zrezygnowana na jego krześle i ze znudzeniem przekartkowała magazyn. Zauważyła, że Tsubasa coś sobie zaznaczył jaskrawą kartką, więc otworzyła na tej stronie i przeczytała – chyba nie będzie jej miał tego za złe?
            Tsubasa najwyraźniej miał zamiar wziąć udział w konkursie, jaki organizował Jump – na najlepszego one-shota, który ma się zamknąć w góra trzydziestu stronach. Podkreślił grubą linią ostateczny termin wysyłania prac – dwudziesty grudnia. Za trzy tygodnie.
            Sora wstała i też wyszła z klasy. Skierowała się do gabinetu pielęgniarki, w której nie zastała nikogo. Mogła się spodziewać, że Tsubasa ją okłamał – i, znając życie, siedzi pewnie teraz na dachu i pali. Już nieraz go tam przyłapała, więc szybko się domyśliła, gdzie go złapać. Oczywiście, nie pomyliła się. Gdy tylko otworzyła drzwi na dach, do jej nozdrzy dobiegł ostry zapach papierosów.
            Dokładnie na wprost drzwi siedział Tsubasa, opierając się o barierkę. W ogóle nie przejął się tym, że go znaleziono – po prostu zaciągnął się, po czym wypuścił z ust dym, tak jakby nikogo innego tu nie było. Sora też na to nie zareagowała, szkoda było jej nerwów.
- Trzymaj – podała mu Jumpa. – Zapomniałeś w klasie.
- Przyszłaś tylko po to? – zapytał, wyciągając rękę w jej stronę, by odebrać magazyn.
- Nie do końca.
- To co chcesz jeszcze? – spojrzał na nią pytająco. – I spróbuj mi zacząć pieprzyć o nie stosowaniu się do regulaminu albo nauce, a dostaniesz Jumpem. Jestem zwolennikiem równouprawnienia, także mogę walnąć dziewczynę, tak jak faceta – uśmiechnął się sztucznie.
- Aha – mruknęła beznamiętnie dziewczyna i przysiadła się do niego. – Zerwałeś noc, bo rysowałeś? – zapytała, patrząc na niego kątem oka.
- Niby czemu?
- Widziałam ogłoszenie o konkursie – wskazała ruchem głowy Jumpa.
- Aha – znowu się zaciągnął. – Nie rysowałem. Wymyślałem uniwersum i bohaterów.
- I wymyśliłeś coś?
- Coś.
- Jak bardzo fantastyczne?
- Elfy.
- Czas?
- Alternatywa piętnastego wieku.
- Miejsce?
- Anglia.
- Bohaterów już wszystkich wymyśliłeś?
- Nie. Mam pięciu. Będę potrzebował jeszcze co najmniej trzech.
- Wyrobisz się z tym do świąt?
- Jeśli zerwę jeszcze kilka nocek, to tak.
- Ile zajmuje ci rysowanie jednej strony? – Już pominęła wymyślenie fabuły i bohaterów razem z ich szkicem.
- Łącznie z rozplanowaniem kadrów, będzie co najmniej półtora godziny. Chociaż najczęściej kończę po dwóch.
- Masz jakiś swój rysunek przy sobie? – zaciekawiła się Sora. Wiedziała, że Tsubasa umie rysować, ale nie, że traktuje to poważniej.
- Ta, trzymaj – podał jej szkicownik, do połowy zapełniony już rysunkami i szkicami. Każdemu z nich przyglądała się z niemałym podziwem i zdziwieniem. – Co, teraz będziesz moją fanką? – uśmiechnął się złośliwie.
- Chciałbyś – prychnęła. – Ale to nie znaczy, że nie chcę przeczytać tego one-shota – spojrzała na niego.
- Jak skończę, to przemyślę, czy ułaskawić cię tym cudem – upuścił papierosa na podłogę i go przydeptał.
- Skromność, widzę, na pierwszym miejscu – westchnęła i się podniosła. – Nie wiem, jak ty, ale ja idę do klasy. A ty, jeśli nie chcesz znowu dostać opieprzu, lepiej na serio idź do pielęgniarki – powiedziała i wyszła.

            Mashiro weszła do mieszkania, po czym weszła do kuchni – była strasznie głodna. W zrobieniu sobie czegoś do jedzenia przeszkadzał jej jedynie Koji, który stał na środku pomieszczenia z komórką w ręce. Najwyraźniej zobaczył coś ciekawego, bo nawet się z nią nie przywitał.
- Możesz usiąść albo coś? – burknęła.
- Nie mogę, szkoda na to czasu – odparł, dalej przeglądając z zaciekawieniem stronę w komórce.
- Rany, po prostu rusz dupę – jęknęła i go popchnęła.
- Co ty robisz? Mnie się nie popycha! – powiedział niby urażony.
- Super. Nie przeszkadzaj kobiecie, kiedy jest głodna – powiedziała zaglądając do lodówki.
- Co ty robisz w tym domu?!
- Co ty robisz w tym kraju? – burknęła.
- Co ty robisz na tej planecie?!
- Co ty robisz na tym świecie?! – Na chwilę zamilkła. – Nie musisz odpowiadać. Wygrałeś wyścig.
- Co? Jaki wyścig? – Koji nie ogarnął.
- Pierwszy w twoim życiu – odparła, robiąc sobie tosty.
- Ten w przedszkolu? – ściągnął brwi. – Przegrałem go wtedy, bo głupi Midori w ostatniej sekundzie mnie wyprzedził – burknął. Tak, dalej to pamiętał. Od nigdy nie lubił tego głupka, a on mu jeszcze odebrał pierwsze zwycięstwo w jego życiu. Foch forever.
- Nie – spojrzała na niego jak na debila. – Wcześniej.
- Aa! Jak się z tobą ścigałem! – klepnął pięścią w otwartą dłoń, jakby go olśniło. – Miałaś wtedy chyba ze dwa lata i jeszcze latałaś w pampersie.
- Niby jakim cudem ty to pamiętasz?
- Widziałem zdjęcia – wyszczerzył się. - Wyglądałaś przeuroczo w pieluchach – zapewnił.
- Spadaj – wystawiła mu język. – Ale zgaduj dalej. Cofnij się o dwadzieścia pięć lat i dziewięć miesięcy do przodu. To niesamowite, że z tylu plemników akurat ty wygrałeś wyścig, nie? – niby się zastanowiła, siadając przy stole z tostami.
- Wcale nie niesamowite. Od początku byłem zajebisty – wypiął dumnie pierś.
- No chyba nie – zaśmiała się Mashiro. – Powiedziałabym raczej, że głupi zawsze ma szczęście. Nawet jak jest plemnikiem. Czyli od początku byłeś głupi.
- Ranisz mnie! – jęknął, chwytając się teatralnie za serce.
            Nagle zadzwonił dzwonek u ich drzwi, więc Koji podniósł się ze swojego miejsca i poszedł otworzyć gościowi. Okazał się nim być Makoto. Kawamura od razu domyślił się, po co przyszedł.
- Mashiro, to do ciebie! – wrzasnął i poszedł z powrotem do kuchni. Tym razem to Mashiro wstała.
- O, cześć – uśmiechnęła się przyjaźnie na widok Makoto, co odwzajemnił.
- Hej – przywitał się. – Mam coś dla ciebie – podał jej niewielkie pudełeczko.
- Co to? – ściągnęła brwi, patrząc na Yamamoto nieufnie.
- Nie bój się, nic strasznego – zaśmiał się wesoło. – To podziękowanie za te zdjęcia.
- No ej! Mówiłam, że niczego nie chcę! – burknęła.
- Hm? Mówiłaś coś? – udał zdezorientowanego, na co dziewczyna tylko wydęła usta. – Koji! Mówiła coś do mnie?! – wydarł się do kolegi.
- Nie! – odkrzyknął, zajadając się tostem siostry.
            Mashiro otworzyła niepewnie pudełko, a kiedy zobaczyła uroczy wisiorek z motywem króliczka, uśmiechnęła się nieświadomie.
- Uznaję ten uśmiech za aprobatę. Dziękuję. Do następnego – chciał szybko sobie pójść, żeby nie zaczęła mu mówić, że nie chce go czy coś takiego.
- Czekaj, czekaj – chwyciła go za rękę. – Nie dałeś mi nawet szansy na podziękowanie – mruknęła.
- Dziękować za podziękowanie… Niezły patent – zażartował.
- Jak kto woli – uśmiechnęła się wesoło. – Dzięki – pocałowała go w policzek. – Na razie! – dodała, wbiegając do mieszkania, po czym zamknęła szybko drzwi, cała czerwona. Dobra, to jej się udało. Tylko… Nie zobaczyła jego miny…

            Makoto stał jeszcze przez chwilę przed drzwiami mieszkania, trzymając dłoń przy policzku, po czym uśmiechnął się lekko do siebie.

~*~

No więc tego... Rozdział podoba mi się średnio, ale chyba najgorszy nie jest...
Nie wiem, najlepiej sami oceńcie xD
Ach, i poinformuję Was, że następny rozdział będzie... <liczy> 29.04 -> egzaminy >.> A oprócz tego chciałabym sobie napisać parę notek wprzód xd
No to do następnego~! :3 

2 komentarze:

  1. Dobra, jestem xD rany boskie rozpłakałam się na z samej muzyki na skrzypcach, boże, cóż za przeżycie, do ej pory mi nieznane xD no dobra, póki widzę wyraźnie xD
    Koji chce zaimponować Akane, no proszę proszę xD ciekawe kiedy ogarnie, że wszystko co robi to nie dlatego by zrobić jej na złość , czy tam by coś udowodnić, tylko, że się zabujał xD bo to jest oczywista oczywistość xD
    Rozumiem, że ten rozdział jest odniesieniem do twoich ubolewań na temat egzaminów, które przechodzisz xD wszyscy się uczą Koji, Mashiro, Tsubasa… nie no, ten ostatni to nie bardzo xD no, ale najpierw Mash xD widzę, że nauka jej nie wchodzi, ale to nic dziwnego skoro jest w fazie zakochania :P aszzzz Akira to niezłe ziółko xD skłamie tak bardzo, że nawet powieka mu nie zadrży, czy jak to się tam mówi xD i to jego oburzenie „jak śmiesz?” mój kolega kiedyś tak do mnie wypiszczał i tylko w ten sposób mogłam to odczytać xD
    Tsubasa jak zwykle znudzony szkołą, nauką i w ogóle nikt mu się nie dziwi xD Sora ma takie zmienne humorki xD na początku wredna, oschła i w ogóle, a potem na tym dachu ujawniła swoją milszą stronę :D może zobaczyła w Tsubasie ambitnego kolesia, a nie takie zero jakiego udaje :) no generalnie jemu się spodobało to zaciekawienie dziewczyny i dobrze :D niech coś już mu się rusza w tym serduszku xD
    „Cofnij się o dwadzieścia pięć lat i dziewięć miesięcy do przodu” <- wtf?! xD jak można się cofnąć do przodu xD Ush! Taki błąd… no wstyd xD
    No a tak poza tym, uwielbiam te ich niby kłótnie xD żeby wypomnieć wygrane za czasów plemnika xD no, ale każdy jest w sumie zwycięzcą xD ale Mashiro jest taka nieczuła dla swojego brata xD no, ale chyba siostry są mimo wszystko gorsze dla brata niż na odwrót xD nawet u mnie tak jest xD Potem Mako przychodzi i daje jej króliczka, jednak nie playboy xD no i ten jej szybki buziaczek i równie szybka ucieczka, awww to było słodkie :)
    Tyle ode mnie xD
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział :D
    Życzę duuużo weny, powodzenia w egzaminach i pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 39 year-old Help Desk Operator Deeanne Rewcastle, hailing from Val Caron enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Mushroom hunting. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a 600SEC. przeskocz to strony

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy